Ostatnio auto mieliśmy w naprawie. Jechałam do Sopotu, do Szkoły Muzycznej z Jasiem - kolejką. I to co zobaczyłam w środku skm-ki mnie przeraziło. Zdecydowana większość ludzi zatopiona w komórkach. W tabletach i komputerach przenośnych. Jedna czy dwie czytały książkę (!) a mało kto gapił się po prostu w okno. Dojeżdżałam do szkoły i do pracy kolejką. To były inne czasy. Można było podrzemać, pouczyć się, poczytać, pogapić się czy porozmawiać. Ogólnie człowiek był zainteresowany tym kto jest obok a tu? zero zainteresowania. O ustąpieniu miejsca nawet nie można pomarzyć. Każdy zatopiony w swoim wirtualnym świecie. Byłam przerażona tym światem.
Nadszedł więc Adwent. Dość szybko i dość intensywny. Roraty, kalendarz i postanowienia. Za 10 dni święta a my w tyle ciągle bo szkoła zajmuje nam mnóstwo czasu. Koncert fortepianowy Marcysi, potem egzamin Jasia z gitary. Jeden konkurs, drugi, kiermasz...
Dziś rano już tak zmęczona byłam, że z jękiem wstawałam aby dzieci wyprawić na Roraty.
Byle do świąt. Potem poleniuchujemy.
U mnie jeszcze ogonem są zobowiązania szyciowe. Nie mam kiedy tego robić. No nie mam.
Jedno jest pewne. Święta będą i tego się trzymajmy.
Moim niespełnionym (już spełnionym) marzeniem był kalendarz Adwentowy. W tym Adwencie wreszcie go zrobiłam i to tak piękny, że nawet mojego Męża zaskoczył.
Tak więc Anioł wisi i zaprasza na Boże Narodzenie, które już całkiem niedługo :D
Cudny, piękny, wspaniały!
OdpowiedzUsuńAsiu jka to dobrze ze sie dezwalas...tesknie za Twoimi wpisami
UsuńAaaaaaaa! Przepiękny!!! Ależ masz talent, ja nawet takiego zwykłego nie zrobiłam...
OdpowiedzUsuńTyle lat sie zbieralam to zrobilam...od wakacji sie zabieram tych przyszlych i sorzedawac bede... z kilka zrobię
UsuńCudo. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńśliczny kalendarz, brawo
OdpowiedzUsuń