Jeste zdecydowanie lepiej.
bolą co prawda zatoki dość mocno ale już jestem chyba na prostej ku wyzdrowieniu.
Uf... chorowanie to nie jest mocna strona.
A poza tym?
Napawam się takim wspaniałym uczuciem, że nic nie muszę. Nie muszę rano wstawać na godzinę i szykować do szkoły Marcysi czy do Klubu Janka.
Mogę zrobić dzieciom ciastolinę, poczytać książki, pobawić się z nimi, wyjść o 19.00 na rolki.
Super uczucie...
Oprócz tego jeszcze dotyka mnie coraz bardziej jakie to szczęście, że jestem w domu. Że zajmuję się nimi w domu, że są dopilnowane, że nie mają problemów w szkole... że MAM dla nich czas. Choć często gonię w piętkę ale MAM dla nich czas. WŁAŚNIE... co prawda jak muszę robić obiad czy prasować (to moja praca) to żal trochę, że w tym czasie czegoś nie mogę. Ale przecież oni się świetnie sami też bawią. Tylko pytanie dlaczego właśnie wtedy MUSZĄ coś chcieć :)
Naprawdę wygrałam tzw milion szczęścia, że bez jakiś większych wyrzeczeń mogę być w domu. Nie gonimy za pieniądzem, nie mamy świra dotyczącego ksztłcenia siebie ani zaspakajania własnych ambicji. No ok - bezambicyjni jesteśmy. Bez parcia na robienie kariery. Ale jacy szczęśliwi!
A w weekendy z radością razem możemy gdzieś pojechać.
Docenić to warto...
W piątek mama trójki chłopców z zaprzyjaźnionej wspólnoty wracała po zakończeniu roku szkolengo do domu. Miała wypadek samochodowy. Dachowała... Najstarszy syn nie przeżył. Dwoje młodszych leży w szpitalu w ciężkim stanie. Ona też ... połamana.
Chwila a wszystko się zmienia...
Perspektywa, piorytety...
Kariera, pieniądze, stanowisko czy dobre wykształcenie... co jest to warte?
Nic...
wtorek, 1 lipca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Odszedł Pasterz
Jego pontyfikat był dla mnie wielkim znakiem Antoni ma w końcu drugie imię jakby prorockie bo Franciszek Papież dialogu, Miłosierdzia antyk...

-
od rana jakies objawy są... na razie bez paniki. Jedno jest pewne - Dzięcię chyba chce wyjść. Pytanie jest tylko czy zechce do jutra poczeka...
-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
Końcówka mnie dobiła, wszystko czego się boję... Mnie to by mogło całą połamać, byleby dzieciom się nic nie stało... :(
OdpowiedzUsuńJa nie w temat zupełnie, ale... znalazłam przypadkiem i pomyślałam o Tobie.;) (o Was:)) Może już gdzieś na to trafiłaś. Jeśli nie i jeśli mielibyście ochotę na darmową rodzinną sesję w weekend, to proszę:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/magdalena.sulwinska.fotografia
http://magdalenasulwinska.blogspot.com/
:)
pozdrawiam i życzę powrotu do zdrówka:)