Marcysia pięknie nauczyła się pływać. Dla mnie to jest super doświadczenie a dla niej.... dodatkowa umiejętność i takie poczucie, że coś potrafi.
Jesteśmy raczej zdrowi - nie licząc dwutygodniowego kataru i kaszlu u wszystkich ale w zasadzie nic więcej się nie dzieje.
A na deserek - coś weny i czasu mi brak do pisania nowe zdjęcia naszych rozbójników...
I tak jest na okragło... Ja zwariuję :)
Ja też już wariuję :P
OdpowiedzUsuńŁadny domek macie! Dzieci oczywiście też ;)