Pierwszy zachwyt - zachłyśnięcie się Tajemnicą...
cudnie...
A potem było jeszcze lepiej... a najpiękniejsze jest to, że nasze dzieci łyknęły bakcyla i były górami zaczarowane... Janek zażyczył sobie od Mikołaja górskie buty i specjalny plecak w góry :)))
I nawet weszliśmy na szlak :)
I wszystko z naszymi Przyjaciółmi od Serca
i to ostatnia fotka z gór. Tak nas pożegnały. To był cudowny dzień i po nim już nie zachwycało nas tak bardzo... niewdzięcznicy :)
Hehe czuję dokładnie to samo, tyle że po zobaczeniu morza :D My już w domu, szkoda że się nie udało zobaczyć, ale urlop nam minął szybko... Ale jak zamykam oczy, to dalej widzę morze i słyszę fale, ech :)
OdpowiedzUsuńA góry to tak jak morze, chyba najlepiej mówią o Bogu i o tym, jaki jest mocny, piękny i nieskończony. Nase Tatry pikne som - i tyle.
Tęsknię za górami...
OdpowiedzUsuńSuper, że dzieci łyknęły bakcyla. Nasze od małego wpierw noszone a potem chodzące po szlakach nie wyobrażają sobie wakacji innych niż w górach. Młody w tym roku zdobył Turbacz i to w dobrym czasie :-). A teraz rozważają w jakie góry za rok.
OdpowiedzUsuń