ugotowałam dzisiaj budyń dla siebie i dla Antka z jednej paczki... czyli z pół litra mleka. I nie musiałam dzielić i robić małych porcji i rezygnować z jedzenia po komuś zamarzyło się aby zjeść dokładkę. NIE ...
Dzieci poszły z wujkiem i ciocią E na festyn a teraz z babcią B do McDonalda a ja... uśpiwszy Antoniego ugotowałam sobie budyń z PÓŁ porcji niż zwykle i jeszcze się najadałam po uszy :)
Przyczyna tego stanu już nie jest taka radosna.
Otóż rozchorowałam się i na 99 procent mam mononukleozę i na 99 procent już mi lżej ale byłam w środę i w czwartek w innym wymiarze :(
Dzieci prawdopodobnie przechorowały z miesiąc temu a Staś dwa tygodnie temu.
I tak w ramach rekonwalnscencji siedzę sobie dzisiaj i lenię się na potęgę. Miało być czuwanie. Miał być Michał w domu. Jest inaczej ale cóż. Wygląda na to, że jest lepiej i zostało mi darowany ewentualny szpital i inne atrakcje. Miejmy nadzieję.
A co poza tym?
To nie lubię być chora i już. Wszystko leży wtedy. Logistyka leży. Obiad leży. Dzieci leżą. Michał wraca pod wieczór a mi trudno tak prosić obcych o pomoc. Ale w tych dniach prosić musiałam i pomoc się znajdowała.
I tak mam przymusowo domowy tryb życia o ile się da. Bo czasem jednak trzeba wyjść z domu :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy ktoś mi powie dlaczego już prawie święta?
Wróciłam z dziećmi z katechezy adwentowej - to takie nasze spotkania neońskie.... I jestem ogromnie zdziwiona, że znów następny Adwent Naw...
-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
A mi jest szkoda lata Tych dni leniwych, nie spiesznych Tych wschodów i zachodów Upalnych wieczorów I nocy bez wiatru Znów zacznie kapać i ...
Ale dorośli podobno nie chorują na mononukleozę! Hmmm...
OdpowiedzUsuńTak czy tak zdrowia życzę!