Przed - dzieje się wszystko - opiekunki nagle odpadają, psują się telefony, aby po knwiwncji jakby nigdy nic normalnie się włączyć, koła od auta dostają dziur i należy zmienić koło po 2 minutowej podróży. Aaaa... jeszcze giną marynarki, żakiety i inne.
A po konwiwencji dzieje się znów wszystko :D ... Staś w nocy wysoko zagorączkował. Więc chory Staś i ja jakaś niewyraźna.
Tak jest. Bój jest i przed i po.
Ale ogólnie, podsumowując było dobrze choć obfitość Słowa i Jego ciężar spowodowała, że przyjechałam wykończona i u teściów na kolacji zasypiałam.
Dziś dochodzę do siebie ale też jest trudno bo noc była z wędrówkami.
Co do rozmowy w Hospicjum. Hm... była dobra. Mam pojawić się na kilkugodzinnym dyżurze. I mam z tym nie zwlekać. Dobrze.
Jednak jakieś światło dostałam na tym skrutinum i widzę, że mam cierpliwie czekać. A nic nie dzieje się przypadkiem. Widzę, jaką mam intencję powrotu do pracy. Widzę, że przede wszystkim jestem żoną i mamą. I jeśli to jest uporządkowane to będzie czas i miejsce na pracę. A specjalizację sobie spokojnie dalej robię. Oby praca nie była dla mnie ucieczką w samospełnienie i samorealizację. A na dzień dzisiejszy chyba tak by było.
Wszystko ma swój czas.
Byłam dzisiaj na pogrzebie Zosi - córeczki Karoli i Jacka. Piękny pogrzeb i piękne świadectw rodziców, którzy mają wielką wiarę. Spokój spokój i spokój...tak można było określić postawę rodziców. To wielka łaska mieć swojego Świętego w niebie. My też mamy cały zastęp. Ale czasem po ludzku żal mi... że nie usłyszę ich głosów i nie poczuję ich zapachu. Dopiero tam... może dlatego łatwiej będzie nam przejść przez tę bramę bo taki orszak na nas już czeka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Odszedł Pasterz
Jego pontyfikat był dla mnie wielkim znakiem Antoni ma w końcu drugie imię jakby prorockie bo Franciszek Papież dialogu, Miłosierdzia antyk...

-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
choć tak naprawde nie mam na to ani chęci, sił ani nastroju. Tak... milczę aby nie płakać, płaczę aby nie rzuacać czym popadnie... Mamy og...
Ale czy to nie jest też lęk przed zmianą, lęk przed nowymi wyzwaniami, jakie wiążą się z pracą? Bardzo trudno to odróżnić.
OdpowiedzUsuńPraca, o której piszesz - to nieskończone źródło dawania siebie innym, dawaniem dobra nie tylko swoim bliskim. Życze powodzenia
mama trójeczki