Przez dwa dni nie mogłam pisać postów. No jakiś chochlik mi coś pozmieniał, że niby zalogowana byłam a tu mi niespodzianki wychodziły. No żesz ... wnerwa miałam.
Komp nadaje się nam do naprawy. Tak serio. Chodzi jak żółw. Grzeje się. I baterii mu brak :)
Gdzie ja sobie teraz kupię nowego lapka... buuuuuu....
Płakać będę chyba
Ale ale... nadziei nie należy tracić.
Pisałam już jakiś czas temu o tym, że straciliśmy aparat fotograficzny. A tu mi nagle koleżanka pisze, że może odstąpić :) Identyczny. Co prawda zainwestować trochę trzeba bo coś tam uszkodzone jest. Ale... nadzieja już jest :)
Tak więc może i lapek spadnie z nieba ?
środa, 19 listopada 2014
piątek, 7 listopada 2014
Jelitówka
Odkąd stalismy się rodzicami ... czyli odkąd mamy dzieci, co jakiś czas mamy watpliwą przyjemność zasmakować choróbska pod wezwaniem - jelitówka.
A odkąd dzieci mamy w ilości sztuk cztery...mamy czterokrotnie większe prawdopodobieństwo, że jelitówka nas nawiedzi. I nawiedza nas... nawet przestaje mnie to już wzruszać choć na pewno rozwala trochę nam organizację. Bo na przykład zamiast jechac na groby dnia 1.11... zaczęłam biegac z miską od jednego do drugiego dziecka i z bólem serca włączyłam w tak piękne święto pralkę bo rzyganiom nie było widać końca a pościel lekko waniała już :)
Ale ... naprawdę choroby dzieci tak mnie nie dobijają jak chorowanie M. M choruje tragicznie. Spektakularnie. Drastycznie. Męcząco. I wiem, że jest mu źle. Wiem, że cierpi... wiem... ale moja cierpliwość jest też lekko ograniczona. Choć powiem w sekrecie, że nawet zaczyna mnie to lekko bawić już o ile nie jestem sama zmęczona.
M wydaje się być już na dobrej drodze do ozdrowienia. Choć nie wiem ile ten proces jeszcze potrwa. Może być różnie :)
A co poza tym...
Czas płynie - nie wiem czy leczy rany. Nie wiem. Na razie nic nie leczy chyba. Powoli uprzątam pokój Babci choć idzie mi to okropnie mozolnie. Zaczęłam od miejsc niewidocznych. Od szyflad neipotrzebnych i jakoś najmniej kojarzących się z Mamą...
Czas... potrzeba czasu. Dużo czasu.
A odkąd dzieci mamy w ilości sztuk cztery...mamy czterokrotnie większe prawdopodobieństwo, że jelitówka nas nawiedzi. I nawiedza nas... nawet przestaje mnie to już wzruszać choć na pewno rozwala trochę nam organizację. Bo na przykład zamiast jechac na groby dnia 1.11... zaczęłam biegac z miską od jednego do drugiego dziecka i z bólem serca włączyłam w tak piękne święto pralkę bo rzyganiom nie było widać końca a pościel lekko waniała już :)
Ale ... naprawdę choroby dzieci tak mnie nie dobijają jak chorowanie M. M choruje tragicznie. Spektakularnie. Drastycznie. Męcząco. I wiem, że jest mu źle. Wiem, że cierpi... wiem... ale moja cierpliwość jest też lekko ograniczona. Choć powiem w sekrecie, że nawet zaczyna mnie to lekko bawić już o ile nie jestem sama zmęczona.
M wydaje się być już na dobrej drodze do ozdrowienia. Choć nie wiem ile ten proces jeszcze potrwa. Może być różnie :)
A co poza tym...
Czas płynie - nie wiem czy leczy rany. Nie wiem. Na razie nic nie leczy chyba. Powoli uprzątam pokój Babci choć idzie mi to okropnie mozolnie. Zaczęłam od miejsc niewidocznych. Od szyflad neipotrzebnych i jakoś najmniej kojarzących się z Mamą...
Czas... potrzeba czasu. Dużo czasu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Taniec co robi porządek z głową
Mamy po pięćdziesiąt lat. Michał prawie a jak prawie 52 i... jesteśmy szaleni. Zaczęliśmy chodzić na taniec towarzyski. I jest nam chyba do...

-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
choć tak naprawde nie mam na to ani chęci, sił ani nastroju. Tak... milczę aby nie płakać, płaczę aby nie rzuacać czym popadnie... Mamy og...