Siedzę, maluchy śpią. Dzieci grzecznie rysują... no i bajkę podglądają. A ja odlot. Dobrze mi i nie mam ochoty ani prasować (a bo się przecież zaraz obudzą) ani nic konkretnego robić - aby nie hałasować. Generalnie dobrze mi i wcale nie zamierzam tego stanu zmieniać.
Spacer dzisiejszy zakończył się pobytem Janka z rowerem w rzeczce. Chyba jestem Matką Wyluzowaną bo tak mi się śmiać chciało z tej sytuacji. No bo jak tu rower wyciągnąć ale samej nie zamoczyć się. Jakiś altruizm mnie opuścił. Dałam radę nie skąpać się ale było ciężko. Oprócz tego za plecami miałam wyjącego Janka (?) i nie potrafiłam powstrzymać chichotu więc tym bardziej ciężko było.
W takich chwilach żałuję, że nie można wszystkiego nagrywać :)
Więcej takich chwil (dłuuugich chwil) Tobie życzę :)
OdpowiedzUsuńhahahaha już sobie wyobrażam całą akcję !
OdpowiedzUsuń/mary
Ja też:) i wybacz Jasiu, jestem wyrodną blogową ciotką i też się śmieję:D
OdpowiedzUsuń