Praca, praca, praca....
Dom, dom, dom...
Szkoła, szkoła, szkoła...
Życie - jednym słowem życie.
Niedziela za niedzielą, czasem przeplatana wykładami, gorączkami, planami na przyszłość, wakacje, zalaniem, pisaniem odwołań, konkursów.
Mija... i tylko w lustrze widzę ciągle jakiś nowy siwy włos, następną zmarszczkę i to spojrzenie, które się nie zmienia. Dzieci rosną, pyskują, mają swoje zdanie, zdobywają nagrody, jedynki albo szóstki.
Dopiero co kończyły się wakacje. Trochę dziwne bo bez urlopu. W końcu kiedy dostałam urlop, ja sama się źle czułam a potem dzieci się pochorowały - szkarlatyna.
Wróciłam znów do pracy i jakoś nie mogę zastartować.
Dziś niedziela Chrystusa Króla i za tydzień już Adwent. Jak co roku obiecuję sobie, żeby nie zostawiać przygotowań, prezentów na ostatni dzień a jak co roku jest to samo.
Niby wolny dzisiaj dzień ale obiad zrobić trzeba, szafkę przy okazji sprzątnęłam bo szukałam jednej rzeczy (i oczywiście nie znalazłam)
Taki więc dzień leniwy... Zaraz zabieram się za obiad. Potem trzech pacjentów takich nadplanowych.
I znów nie wiem kiedy minie cały dzień
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Odszedł Pasterz
Jego pontyfikat był dla mnie wielkim znakiem Antoni ma w końcu drugie imię jakby prorockie bo Franciszek Papież dialogu, Miłosierdzia antyk...

-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
choć tak naprawde nie mam na to ani chęci, sił ani nastroju. Tak... milczę aby nie płakać, płaczę aby nie rzuacać czym popadnie... Mamy og...