sobota, 31 maja 2014

Poranek

Chwytam chwilę...
Dzieci śpią co jest naprawdę niespotykane o tej porze. Więc piję kawę i staram się nie oddychać aby nie zaburzyć tej harmonii. Pamiętajmy też, że jest dzień wolny - sobota a to powoduje włączenie wcześniejszego budzenia u maluchów.
Piekę chleb. Co tak rzeczywiście mi wyjdzie to nie mam pojęcia ale fakt, że zaczęłam nową erę z Chlebem. Chleb na zakwasie rzecz jasna a nie na jakimś tam byle czym :)))

Zobaczymy. Fotkę na pewno zrobię ale niestety tylko komórką bo aparat dalej nie odnaleziony i nowy nie kupiony :(

W końcu też mogę się pochwalić. W zeszłym roku brałam udział w projekcie Karm Mamo... Została już wydana książka z 12 historiami kobiet dotyczącymi karmienia. Są organizowane wystawy z galerią zdjęć z projektu, spotkania. Wszystko ma celu promowanie karmienia piersią. Likwidowanie mitów i ukazanie, że jest dobre zakończenie w wielu trudnych sytuacjach związanych z karmieniem.

Galeria zdjęć zapraszam do galerii zdjęć - zapewne kogoś znajomego zobaczycie :))))

A wczoraj dostałam dwa egzemplarze książki i piękne zdjęcie w ramce. I rzeczywiście wzruszyłam się ogromnie. Piękny projekt i bardzo potrzebny :)

środa, 28 maja 2014

Warsztat PLASTYCZNY - następna odsłona DnW

Lekko spóźnieni, oczywiście bez aparatu fotograficznego... posiadamy jedynie marnej jakości zdjęcia wykonane komórką - zapraszamy do Warsztatu plastycznego.
Nie zaglądałam jeszcze na zaprzyjaźnione blogi (jakoś czasu mniej ostatnio i często przebywamy na dworzu) ale pomyślałam, że dobrym sposobem na te warsztaty nie będzie z mojej strony silenie się na oryginalność - bo naprawdę do pięt niektórym nie dorastam ale pokazanie i zebranie w całość naszych pewnych pomysłów z których może ktoś zechce skorzystać...

A więc dzisiaj pokażemy jak działać sensorycznie :) (ha! ale zapodałam słowo) na nasze dzieciaki za pomocą ... MAS PLASTYCZNYCH.

Tak więc nasze warsztaty tworzone są pod hasłem - MASY PLASTYCZNE (w większości do wykonania samodzielnie w domu - tanie, wygodne i dające satysfakcje)

Dzieci, które brały udział w tych warsztatach to:
1. Antek - 1,5 roku
2. Staś - 3 lata
3. Jaś - 5,5 roku
4. Marcelina - 7,5 roku...


1. Ciastolina własnego wyrobu

SKŁADNIKI:

2 szkl maki
1 szkl soli
2 szkl cieplej wody
2 lyzki oleju
1 lyzka kwasku cytrynowego



Wymieszac w garnku.Podgrzewac na malym ogniu, nieprzerywajac
mieszania.
Masa powinna wyraznie zgęstnieć. Będzie gotowa kiedy uzyska
konsystencje puree zmieniaczanego a urwany kawalek nie będzie kleil się do
palcow.
Pozostawic do ostygniecia.
Ciepla ciastoline wyrabiac na stolnicy. Im dłużej, tym
będzie bardziej elastyczna(3-5 min)
Podzielic, dodac barwniki (szczyptę!) Mogą być spożywcze, farbki, farbki do jajek. Przechowywac w
szczelnie zamkniętych pojemnikach.


My dodajemy jeszcze jakiś zapach :) Efekt rewelacyjny :)))

2. Piasek księżycowy

HIT - po prostu hit!!!

SKŁADNIKI:

8 szklanek mąki
1- 1,5 szklanki oliwki dziecięcej
barwniki (opcjonalnie)

Wszystko razem wymieszać i włożyć do większego pojemnika z przykrywką. REWELACJA :) Piaskwnica w domu. Można robić babki, lepić, dłubać, gnieść... super zabawa i nie tylko dla dzieciaków. No... sprzątana jest potem :)

3. Masa solna

SKŁADNIKI:

2 szklanki mąki
2 szklanki soli (drobnej)
1 szklanka wody

można dodać kleju do tapet (mąki ziemniaczanej) wtedy drobne elementy są bardziej precyzyjne a masa jest gładka...

Wymieszać - gdyby była zbyt rzadka dodać więcej mąki.

Można suszyć w piekarniku i po wysuszeniu malować, lakierować. Pomysłów mnóstwo.

4. Masa papierowa

Ta nistety masa wymaga trochę czasu i nakładu pracy ale jest też warta wypróbowania.

SKŁADNIKI:
stare gazety
sól
mąka pszenna i ziemniaczana
miska sito i blender


Porwać gazety na małe kawałki, wrzucić do garnka, zostawić na noc. Lub zalać gorącą wodą i zostawić na 2-3 godziny. Po tym czasie gotować przez 30 min.
PO wystudzeniu masy miksujemy ją z wodą (wody musi być dużo) a nastepnie odcedzamy na sicie.

Składniki na masę papierową:
1000 g masy papierowej
2 łyżki soli
2 szklanki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej

Wszystko razem zagniatamy. Masa idealna do robienia masek, ozdób, małych miasteczek, zamków...

5. Farbki do malowania palcami

1 szklanka skrobi kukurydzianej
2 szklaki gorącej wody
1 szklanka zimnej wody
barwniki spożywcze
1 opakowanie żelatyny w proszku


Skrobię mieszamy z 2 częsciami zimnej wody. W reszcie zimnej wody rozpuszczamy żelatynę. Powoli rozpuszczoną skrobię (pasta) wlewamy do gotującej się wody i chwilę gotujemy. Zdejmujemyz  ognia i dodajemy rozpuszczoną żelatynę. Dodajemy barwniki.

6. Domowa plastelina

1.5 szklanki mąki
60 ml oleju
barwnik
100 ml wody

Barwnik rozpuszczamy w wodzie i powoli dodajemy olej i mąkę. Do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Plastelina jest bardzo wydajna. Miła w dotyku. TANIA :)









Zapraszam na inne blogi, gdzie mozna szukać inspiracji. Sama za chwilę zasiądę z kawką i w końcu poczytam.







piątek, 16 maja 2014

Ile masz lat?

18 plus vat :)
tak będę odpowiadać w TYM ROKU

Otóż tadaaaammmm
Nastąpił ten dzień. Wybiła godzina, kiedy z 40 tki przechodzę na 41 ...
tak między nami mówiąc zapewne zachodzi tu jakaś obłędna, kuriozalna, drmatycznie niepoprawna i pierunsko zawiła POMYŁKA
Bo ja absolutnie nie czuję się na 41. Ba... naprwdę to jakiś błąd w metryczce. Cuś nie tak z czasoprzestrzenią? No nie wiem...
Być nie może bo przecież NIEDAWNO miałam 25

Dzieci nie kryją sie wcale i rozpowiadają na prawo i lewo i to Matka Polka Osobisty Przytulak ma lat i jakoś nie widzą w tym problemu. Więc ja mam widzieć?
Dziwię się jedynie. No po prostu się dziwię i tyle.

Mam ogólnego lenia. OGÓLNEGO. Nie wiem z czego to wypłyywa (bo przeciez nie z racji wieku).
Rano wstaję i codzienność pracy, układania, sprzątania tak mnie już męczy, że najchętniej nic bym nie robiła. Ale robię plus bonusy jakieś w postaci ciasta, lekcji, wierszyków...
Czego sobie bym życzyła w Tym dniu?

Abym nie zgłupiała
Abym się nieustannie nawracała
Abym potrafiła dziękować
Abym nie narzekała
Abym cieszyła każdym dniem...

Amen AMEN AMEN :)

poniedziałek, 12 maja 2014

Kryzys

Wczoraj nastąpił kryzys naszej jelitówki. Kryzysów było kilka ale wczoraj był dość ostry - tak, że zaczęłam pakować się do szpitala ale ... jeszcze się powstrzymywałam mając na uwadze legnięcie w gruzach całej naszej logistyki. Zrobiłam orsalit Antkowi i podawałam ku jego rozpaczy. PO pół kubka zaczął nawet chętnie pić. Wiedziałam, że kryzys minął. wieczorem jeszcze kilka kup ale nie wylewających się górą więc poprawa była.
Dzisiaj dziecko o niebo lepsze ale też i o sporą ilość dekagramów chudsze. Śmiem nawet twierdzić, że i kilo nam poszło w dół. Możliwe to?
Apetyt średni ale jak wyzdrowieją to i apetyt wróci. Nie mamy zwyczaju wpychac dzieciom nic do buzi ani karmić na siłę - nawet w takich wypadkach. Wyzdrowieją i zaczną jeść.
Obecnie wirus dopadł Tatę. Mama Karmicielka trzyma się dzielnie. Ciekawe jak długo?

Reszta dzieci jakoś się wykaraskała z owego nieszczęsnego wirusa, który trwał tydzień. Powiem krótko. Ciężko było. Ciężko i bardzo obficie ze wszystkim - nie będę wdwać się w szczegóły. Pranie nadal mamy ustawione w kolejce. Dobrze, że jeszcze grzeją bo przy tej zmiennej pogodzie suszyłabym do wakacji. Mimo wielości ubranek mieliśmy także kryzys w postaci braku body i spodenek dla Antka i Stasia. Oni chyba najgorzej znieśli tę chorobę... na razie bo doktro powiedział (i to się sprawdza), że to wirus krążący - niby odchodzi i wraca... tylko czemu ja - narażona na zjadliwe patogeny nie choruję? ::P

czwartek, 8 maja 2014

Jelitówkowo

Ech... rozkręcamy niezły szpitalik. Stach od niedzieli. Od wczoraj Antoch. Marcycha dzisiaj. Stacha nadal trzyma :(
Rota srota. Nie ogarniam nawet zmywarki. DO prania mega sterty zarzyganych obsranych rzeczy. Normlanie syf i malaria. Tylko mi pań z MOPSu brakuje i prawa rodzicielskie żegnajcie.
Nie mam weny na pisanie choć pojawia się tysiąc myśli w dzien. Nie mam kiedy wyciagnąć kompa. A jak już wyciągnę to ten się grzeje. Albo dzieci zgarną. Albo Antek psoci... nic tylko ukręcić kabelek.
Rozpidrzone wszystko. M wraca z pracy i zmęczony. No w to nie wątpię ale JA RÓWNIEŻ zmęczona ale moja doba kończy się później. No ok... zaczyna też trochę poźniej.
Pomysł na obiad kończy mi się w fazie planowania. Potem jest już tylko gorzej.
Ale są tez i ładne kwiatki.
Rozpoczęty sezon rowerowy tydzień temu - przejechanych ze starszakami 14 km co NIE JEST mało zważywszy, że jeden dzieciak ma 7.5 a drugi 5.5 lat. Zważywszy, że nie siedziałam z dwa lata na rowerze i zważywszy, że obecnie chodze na rehabilitację :) O dziwo są efekty...
I tak do przodu... Byle do przodu :)))

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....