wtorek, 28 lutego 2012

10 miesięcy a może więcej? :)

dziesięć, dziesięć....- zdecydowanie DZIESIĘĆ.
Dzieć Stach, Stanek, Stachu vel Stanisław... jest dzieckiem bardzo żywym. BA! Powiedziałabym bardzo i to bardzo żywym, żwawym i żywotnym.
- ma 4 zęby, którymi w złości gryzie i to bardzo boleśnie
- opanowuje trudną sztukę chodzenia i obecnie przeżywa etap fascynacji skręcaniem w lewo lub w prawo bez upadków. Jest zabawnie... za to chodzenie za rączkę.... zapomnijcie... indywidulalista i albo sam albo NA rączki
- da!, tata, coto, ada, mamu....  - oto co potrafię
- zauważa związek przyczynowo skutkowy - domofon i wchodzenie KOGOŚ do domu :) Czyt. dzwoni domofon - Staś biegnie do drzwi. Aż dziw, że nie szczeka jeszcze :)))
- NAWET zaczął zauważać zabawki!!! sukces! Ale jest to zaledwie chwila... najlepszymi zabawkami nadal są... butelki, słoiki, kombinerki i gniazdka :(
- Czasem w nocy śpi ładnie a czasem nie ... to samo w dzień ale ciągle dwie drzemki :) nawet nie zauważam kiedy
- synek mamusi ale tatusiowi perfekcyjnie udaje się uśpić synka zdumiewająco szybko - szybciej niż mamusi (ku okrutnej zazdrości mamusi)
- dziecię nr 3 - Stach :) jest przezabawnym i roześmianym dzieciątkiem :) chyba najbardziej zabawnym i radosnym :)


I co tu dalej pisać... kocham go szalenie i jak tu uwierzyć, że rok temu jeszcze nie wiedziałam JAKI będzie????
Staśko - mój Ty kochany....

niedziela, 26 lutego 2012

Niedziela, niedzieleczka i niedzielusia

OBIECAŁAM sobie, że nic dziś nie zrobię. Ale obiad jednak trzeba. Pokroić mięso, zrobić bułki na parze (pampuchy), ... no i pranie powiesiłam bo czekać nie mogło. Chciałam przy kompie posiedzieć ale Mąż coś robi podchody i skrada się wdzięcznie głodnym okiem wparując się w ekran.
Dzieci bawią się literkami ze Scrabble :) A Staś na szczęście śpi. Choć dzisiajsza nocka (!) cudowna... matko jaki on ma zmienny charakter. Wczoraj NAWET zasnął na Eucharystii i miałam w miarę luz. Uśpił oczywiście tata bo z mamą to można robić wszystko byle nie ssać i nie spać.
Janek już trzeci raz zasnął na Eucharystii i zaczyna powoli to być normą. Może i dobrze bo... znając pomysły Janka to wszystko możliwe :)
Tak więc sobie leniuchuję... leżę, i nic nei robię :))) hi hi... a może wyjąć maszynę i coś tam uszyć? Aniołka? Coś maluteńkiego? Serduszko??? Siedź! I nic nie rób :)))))

sobota, 25 lutego 2012

Sobota...

spędzona na doszorowywaniu wsyztskiego. Widać koniec moi Drodzy :))))
Kotów w NOWEJ ŁAZIENCE nie zliczę ... nie wspomnę już o brudnych firanach. Ale firany muszą czekać. A ja padłam. Przy chłodnej kawce (niestety). Ale już padłam. Czekam tylko chwili kiedy Stanisław skapnie się, że Rodzicielka posadziła swoje wdzięczne cielsko i zacznie wrzeszczeć... Choć daję słowo - GPS wyłączyłam - może Stach się nie włączy.

M. z kuzynem na rowerze na Półwyspie... wieje tak, że szybko chyba dolecą do Gdyni...a ja po porstu nie mam sił.
Stach w nocy robi jakieś cyrki. Chyba dąży skutecznie do tego, że do Czwartego Potomka rodzice nie dożyją. ...

piątek, 24 lutego 2012

Wieje

Mocno. I znów sama przeżywam traumę. Wzięłam zapasową kołderkę i poszłam na wygnanie do dzieci. Nie lubię jak mi tak wieje w te moje okna na 9 piętrze :(
Tak więc siedzę na wygniu. Robota (szycie) dosłownie leży. Jutro mi przyjdzie szyć 7 metrowy obrus (na Eucharystię) wraz ze Stasiem plączącym się w zwojach materiału ...
A... bo M idzie.... uwaga!!! NA ROWER!
Ps. Sprawa roweru wróciła. Kupi... no coments. Może i rzeczywiście się czepiam?
Ps. Dostałam dziś... BOSKI niebieski materiał :) w kwiatuszki :)))))))) Anielski :)

Powrót do normalości

Dobrze mieć M w domu ale... na krótko.
Wczoraj ostatnie maznięcia pędzlem były pospieszne bo zadzwonił telefon M... - zadzwonił szef z pracy, że dziś od dziś chyba ruszają. BOŻE - dzięki!!!
Kasy brak, Mąż zgredział i wszystko już było brzydkie i niedobre a najgorsza to leniwa żona.
To, że jestem leniwa to i owszem - potwierdzam ale żeby mi to ktoś w twarz powiedział - o... co to to nie :) święta jestem czy jak abym nadstawiała drugi policzek.
Tak więc M. poszedł do pracy. Ja wywiozłam dzieci do Klubu a sama włączyłam pralkę... Stasia nakarmiła i kawkę dopijam.
A przede mną...?
Sprzątanie kuchni po malowaniu, sprzatnięcie łazienki, mycie okna i kafli ... Malowanie szafek - co prawda tylko dwóch i pomysł na obiad (brak pomysłu) ale... cisza w domu, nikt mi nie marudzi (oprócz gla gla Stasia) i słucham MOJEJ TRÓJECZKI a nie DM...
Choć M kocham do szaleństwa ale siedzenie w domu zdecydowanie jemu nie służy.
A sama też wieczorem zabrać się muszę do szycie. Obrus na Eucharystię w końcu trzeba ZROBIĆ.

A za oknem wiosna... :))))))))))

czwartek, 23 lutego 2012

Kilka pobożnych tekstów

Marcysia pokazuje mi jak ładnie robi znak krzyża ...
- Tak się Mamo żegnamy... W imię Ojca i Syna... - pokazuje poprawnie
- A tak mamo się witamy??? (pokazuje znów całkiem poprawnie znak krzyża)


I tekst Janka
- Jak wychodzimy z domu to mówimy "z Bogiem" a jak kogoś spotykamy to... "CZEŚĆ Boże"

No to cześć :)!

Co slychać u nas???

Wrzaski i piski... i tupot. Najnowsza zabawa suto okraszana piskami w wykonaniu CAŁEJ trójki to ucieczka przed Najmłodszym. Najmłodszy się cieszy bo i oni się cieszą. Jak nie daje rady na dwóch to dogania na czterech. Nie uwierzycie ale prym w wrzaskach wiedzie ... Spokojna Marcysia.

A ponadto... M. maluje kuchnię... (!) pracy nadal brak choć już śnieg stopniał jak i oszczędności na naszym koncie ale choć remont pobieżny kuchni będzie. Plus odnowione dwie moje półeczki :)
Ja próbuję się w cierpliwości ale ciężko mi... i z utęsknieniem patrzę za okno bo słońce przyświeca i wizje się wkrótce zmienią na lepsze.
A ponadto...
- myję szafki,
- gotuję szybkie obiady
- próbuję trzymac dzieci na odległość bezpieczną od nerwowego i zmęczonego Taty
- zmieniam pieluchy
- podaję piciu
- podaję mokrą szmatkę (tacie)
- pocieszam (jw)
- głaszczę (jw)
- szukam Stasia
- znajduję Stasia, usypiam, podaję lekarstwo, podaję cyca
- odkurzam
- przywożę z Klubu
- kupuję dekor
- gonię Stasi (Jasia, Marcysię) i odganiam od złego
- kąpię i piorę, suszę i układam pogniecione w szafie
- dzwonię i odpowiadam na emaile
- zasypiam wieczorem nad książką.....

środa, 22 lutego 2012

Zaległe szczpienia...

W końcu dotarliśmy... i jestesmy po... ostatniej płatenj i żółtaczce. Biedny Staś dostał w dwa udka a teraz po traumie sobie smacznie śpi. Ciekawe czy zagorączkuje swoim zwyczajem?
Staś ma głowę na 97 centylu (jednak) a całą resztę na 25.... chudzina  mi rośnie. Choć szczerze mówiąc wydaje mi się dość wysoki. Ale pani obmierzyła go swtierdzając, że ma 73... muszę go pod ścianę postawić bo ciut wyższy się wydaje.
Doktor mówi aby się główką nie marwtić. Co też czynię bo co więcej mam zrobić. Włosy sobie rwać?
Dziecko mi rozwija się wspaniale a że główka większa???
Z siatki centylowej nie wypadła więc nie panikujmy (wesdług mnie było mniej tylko pani pielęgniarka jakoś dziwnie mierzy...)

Bilans więc Staśka to 4 zęby i chodzenie... Aha i ewidentnie mi egoista rośnie. Pierwsze i zdecydowanie ŚWIADOME słowo to DA. I nie wiem czemu ale ciągle pyta ... CIO TO???
Tata... powie z łaską. A MA.... lub MAMU (mama!!!) mówi tylko jak mnie nie ma!!! Brutus OKROPNY!!!
Na tym nasze dziecię poprzestaje i ani myśli rozwijać się słowotwórczo. Za to dlaczego by nie wejść na stopień? Czemu nie???? Chyba kask mu zakupię na tę jego dużą głowę :)))

Janek - wesołek

Co z niego wyrośnie????



I pomysły ciągle nowe!!!
Czapka na odwrót założona, spodnie na głowę, kamizelka na krótki rękawek czy plecak z przodu.... :))))

I jak tu złościć się na broja?



wtorek, 21 lutego 2012

Przedpokój, szafki i koniec remontu.

Powoli zbliżamy się do końca. Tapety, które wybraliśmy okazały się strzałem w dziesiątkę! Wspaniale się je nakłada więc Mąż Maruda jest wreszcie zadowolony :)
Kolor sufitu :) przypadł do gustu Mężowi a moje wymodzone decupage nawet mocno nie zirytowało Mojego Ślubnego Nadwornego Krytyka.
Przed nami a raczej przed M. dzisiaj docinanie wykładziny i malutkie końcówki a przede mną wielkie sprzątanie plus aktywizacja trójki dzieci ....
Swoją drogą jak to możliwe, że ja z trójką dzieci potrafię pomalować, sprzatnąć, wrzucić pranie, ugotować obiad i trzymac dzieci z dala od Taty Remontującoego :)

(...)
Ale ale... zakończylismy prawie przedpokój. Tylko listwy wykńczeniowe... nie jest to może szczyt mojego szczęścia ale... jest ok... Trochę niedosyt czuję ale i tak nie "czułam" tego remontu... trochę upiększyłam i jakoś lepiej mi.

Efekty...


Tu akcja - próbujemy pomóc tacie... swoją drogą M. strasznie się irytuje jak mu dzieciaki pomagają.



Szafka na klucze - MOJE dzieło!!!


Półka - po pawlaczu :) na książki (te mniej używane)


Póleczka na samochodziki Janka - MOJE DZIEŁO nr 3


A tu trochę wiosny :)))



czwartek, 16 lutego 2012

Pączkowanie

Zrobiłam... zrobiłam jak co roku. Z marmoladką :) 32 sztuki :) usmażyłam i szybko zjedliśmy. Dzieci szczęśliwe bo "pączki są pyszne.... Mamusiu
Aż błogo na sercu. Nic to, że ruszać się stara matka nie może bo 4 godziny przy piecu (smażyłam też krokiety!)
Smak pączka i uśmiech dziecka... Cud...
M. pochłonął tonę... :)

Usłyszane...

Będąc u E., narzekając na wszystko usyszałam tylko jedno zdanie... że warto dostrzegać dobro w tych wydarzeniach bo narzekając wlewamy w swoje serce zgorzknienie i złość.
NO i dptknęło to moje serce... Złość nadal gdzies tam jest ale racja... ! Trzeba odnaleźć dobro. Jakoś przypruszone zostało szarym puchem codzienności.
Co dziś dobrego dostrzegłam :) oj łatwiej te ciemniejsze strony zobaczyć. Te cienie naszego życia niż blaski.
Słońce wyjrzało zza chmur. Dodaje nam nadziei, że zapach wiosny powróci szybko. Byle tylko jeszcze kilka dni wytrzymać. Byle do wiosny... byle ale nie byle jak :)

Z moich odkryć... odkryłam i zafascynowałam się... decupage... Sklep, pełno cudeniek, pędzelków, serwetek, farb, aniołów, koloerowych materiałów, dodatków.... filców :)))))) hi hi... ja napradę nie potrafię się nudzić :)
ps. Kupiłam co trzeba :) i .... do roboty :)

środa, 15 lutego 2012

Remont i co za tym idzie:)

Remont trwa... widzimy to wszycy a dziś czujemy i to aż bardzo i za bardzo. Dzień malowania futryn. Czy macie jakieś pomysły aby dzieci nie przylepiały się do futryn? trzymanie w jednym pokoju nie wchodzi w grę.
Sufit pomalowany, kabel do zmywarki (!) poprowadzony i nawet ładnie zamaskowany :)
Jutro znów futryny - a kto kazał nam mieć w przedpokoju sześć par drzwi????
W piatek może tapetowanie ... chyba raczej tak. No i potem malutkie szczegóły... Ale powiem szczerze - remont jest potrzebny ale ja już powoli kończę swoje możliwości psychiczne :)
Staś ostatnio powinien nazywać się Gryzaczek. Masakrycznie gryzie... i co dziwne robi to w złości. Gryzi oczywiście MNIE! Bo to ja nie pozwalam mu otwierac szafek, bo to ja nie podaję tego co on sobie życzy i to ja nie chce dawać cycusia do pogryzienia i ewnetulanie do innych celów. Matka niedobra więc trzeba pogryźć. Koniecznie boleśnie.
No i Staś piszczy.... nauczyył się :(
Martwi nas to zachowania Stasia ... oby nie było to coś z główką. Jak z resztą zawsze o to się marwtię :(

Szkoły cd.

Brak słów i chyba sił. Napisałam pismo do dyrektora i od trzech tygodni czekam na odpowiedź. Okazuje się, że dyrektor się zastanawia i szuka podstaw prawnych. Że w zerówkach nie ma możliwości edukacji domowej i takie tam... po porstu załamka. Nawet nie spojrzał do ustawy :(
Chyba tak do wakacji się przekimamy ze zwolnieniami.
A z Marcysią na razie pracujemy w domu ale bez większych stresów. Nie łapie tak szybko i w lot wszystkiego ale - moim zdaniem - ma czas. Za rok będzie też inaczej funkcjonować. Ale powolutku dochodzi sama do wszystkiego. Dla mnie to też swojego rodzaju doświadczenie bo sama bym chciała aby Marcysia była śliczna, piękna i do tego mega uzdolniona. Taki chyba los rodzica ... a tu widać, że Janek pojmuje szybciej to, co Marcysia z mozołem wypracowuje. Marcysia się denerwuje, Janek psoci a Staś męczy. Istny dom wariatów.
Ale czy też podręczniki do rocznego przygotowania są dostosowane do pięciolatków??? To podręczniki dla sześciolatków!!! Nauka pisania i czytania :) reforma jak się patrzy. O kant stołu ją rozwalić!

A teraz dla uśmiechu... scenka z rana :)))
Janek - poliglota - upodobał sobie literkę - dablju :))) i co tylko widzi W - mówi DABLJU :) Więc czasem brzmi to tak... "OŁ, LEJ, CER, KEJ i DABLJU "
Nazwlaiśmy go już  - Nasz Ty DABLJU :)

Rano pyta się co ma napisane na koszulce...
Czytam mu.... It wasn't me....
A Janek - I dablju :)

Oczywiście :))) jakże mogłabym zapomnieć :)

wtorek, 14 lutego 2012

Leworęczność i kwiaty na łące

A takie rozmowy mamy czasem z Marcysią w aucie :)
- Weronika jest leworęczna.
- Tak...
- I Zosia jest leworęczna. Ciekawe dlaczego?
- Widzisz czasem ludzie różnią się od siebie ale nie oznacza to, że są gorsi.
- Ale jak to jest?
- Zobacz... to tak jak na łące. Różne są kwiaty. Kaczeńce, margaretki, stokrotki.... gdyby wszyscy byli jednakowi byłoby strasznie nudno. Czasem ktoś ma piegi, ktoś nie ma takich włosów jak ty, albo nie potrafi chodzić, albo mówi innym językiem czy też na przykład nie ma nóg albo rąk. Nie oznacza, że jest gorszy. To po prostu inny kwiat, który tworzy ładny bukiet. Tak jak w naszej rodzinie. Też jesteśmy różni.
- Tak?
- A jakim bys chciała być kwiatem?
- Ja? - zastanowiła się Marcysia. - Różą -ale ... różową.
- O widzisz... A Tata? Jakim byłby kwiatem?
- Tata? Tulipanem :) Janek - fiołkiem. A Staś - stokrotką.
- Ja bym chciała być... konwalią :))))


Jakoś tak ...

Szymborska Wisława

"Nic dwa razy"

"Nic dwa razy sie nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
Zrodziliśmy sie bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata,
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień sie nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
Ktoś wymówił przy mnie głośno,
Tak mi było, jakby róża
Przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
Odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty sie, zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś- a więc musisz minąć.
Miniesz- a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, wpółobjęci,
Spróbujemy szukać zgody,
Choć różnimy sie od siebie,
Jak dwie krople czystej wody."


Jakoś tak... dotknęłam starych listów. I rzeczywiście nic dwa razy... są wspomnienia ale świat jest inny. Mimo, że dla mnie to jakaś pomyłka - bo przecież ja się nie zmieniam :) wciąż jestem małym dzieckiem, lub przynjamniej tą młodą dziewczyną. Jakoś w okół wszystko zmieniło się. Nawet stare "kawałki" jakoś już tak serca nie poruszają... inna rzeczywistość. Inna kropla już spada na ziemię. Niby ci sami a jednak inni. Miłości na nowo muszę się uczyć co dzień bo ta stara jakaś inna. M. jakiś zmieniony więc nie mogę kochać go tą samą miłością co kilka lat temu. A jak zapomnę kochać inaczej i wpomnieniami biegnę do tego co było, wszystko usycha. Trzeba kropli dolewać... tych innych i nowych
Stare listy już nie poruszają serca... a nawet nie pamiętam o niektórych osobach i absolutnie nie mogę sobie przypomnieć kto to był. Choroba pamięci czy wyrzucamy z pamięci tych, którzy nie zaistnieli? Nie pamiętam zupełnie kto to był J. B z B? Totalna amnezja :)


Może i dobrze, że pamięć zawodna. Po to też jest blog... czy pamietnik. Aby ocalić od zapomnienia :)



piątek, 10 lutego 2012

Janek WIELKIE SERCE

Nie od parady kazali mi dwa lata temu latać na echo z Janka sercem. Wydawało się wszystkim na rtg, że za duże.
No i jak ma być małe jak on ma tyle dobra w sobie.
Aniołek Mamusi - od Cioci Asi prezent - spadł wieczorem (mi) i roztrzaskał aureolkę oraz skrzydełko. Mamusia oczywiście szukała sztuki Czerwonego Kapturka aby z Marcysią poćwiczyć...
Janko zaś ...
- Nic się nie stało Mamusiu. Skleimy Ci lano i będzie ok :)

No cudowny ...
:)

A z innych spraw ... Uwaga - remont rozkręca się na całego.
Jest nadzieja, że w tym roku podłączona zostanie zmywarka :))) zostały zakupione właśnie KABLE do elaktryki ))) nie wiem czy na Wielkanoc damy radę ale... KABLE są :)
To ja - pisałam - Złośliwa Zołza :)

Staś Męczydło :(

Męczydło okropne :( i to męczydło dla Mamusi. Jęczy i brzęczy ale tylko mi. Co ja temu Bąkowi zrobiłam, że tak mnie męczy?
Rączki, opka, bawić się na podłodze z Mamą, ale Mama absolutnie nie może odejść na krok. Umęczona pod Stasiowym okiem ... :(
Zaczynam reagować nerwowo na jego płacze i jęki... z Tatusiem - dziecko Anioł ... To naprawdę niesprawiedliwe.
Ale Staśko ma też i swoje sukcesy. Pięć kroczków do przodu - zapewne z zapomnienia bo trzymał w ręku bułkę więc wydawało się Jaśnie Panu Męczyduszy, że to coś stabilnego.
No i osiągnięcie nie lada.... PICIE przez... słomkę :) Padłam jak odkryliśmy przez przypadek tę umiejętność :)
A ogólnie depres przeżywam. Chowam się w sobie i jakoś nie mam ochoty ani na pisanie ani na gadanie.
Mąż wydaje zarządzenia kiedy i jak mam pisać pracę. No naprawdę ... kocham takie rady.
- Dlaczego pracy nie piszesz?
- Kiedy?
- No wieczorami. Napisałabyś tak po jednej stronie co wieczór.

No naprawdę. Znawca :( A może co pół zdania?
I iinne derektywy mnie wkurzają...
- A usiądź z tej strony bo tu wieje.
- A pij kawę bo zimna będzie.
- Ściągniej sweter bo dlatego ci jest zimno BO MASZ SWETER.
- Idź się przejdź bo od tego siedzenia w domu gowa Cię boli....
itd itd... kto to może znieść

Kurka wodna... idźże już do pracy człowieku! I nie denerwuj mnie tutaj... Czterdziestka blisko to tak się dzieje z chłopami czy jak?

Ogólnie mam bunt i nerw i nic mnie nie cieszy. A na pewno nie mąż...
Idę sobie kawę jeszcze jedną zrobić i umyję szafki w kuchni. I tak przecież NIC NIE ROBIĘ... Cholera!

Jakiś marazm

czwartek, 9 lutego 2012

Zima zima i kroczki do przodu :)

Mróz zelżał :) to dobra wiadomość. Śnieg rozsypał się z chmur niczym pierze. To już wiadomość z półki tych gorszych. Bo wiadomo. Śnieg, pracy brak i pieniążki się też kończą. Zjemy nasze oszczędności :( no trudno.
Pojechaliśmy wczoraj do sklepów i kupiliśmy bez większej róznicy zdań tapety i wykładzinę do przedpokoju. Boższe.... że też każdy remont to kolejne konflikty :(
Ale co nas nie zabije to wzmocni...
Nie wiem kiedy remont ruszy. Oby jak najpóźniej bo ja jeszcze nie doszłam do siebie po ostatnich wariacjach.
A tak poza tym ...
- nie mam weny
- nie mam ochoty
- czyli
- nic nowego

wtorek, 7 lutego 2012

Cieplej

Zrobiło się cieplej i to natchnęło mnie optymizmem. To znaczy jednak, że nie nastała era lodowa.
Ale co za tym ciepłem idzie również - ból biodra. Nie wiem czy w związku z...
- różnymi pozycjami w nocy związanymi z karmieniem Zakatarzonej MARUDY
- czy też cieplej i zmiany się uaktywniają
A ja znów nie zdążyłam zrobić rtg... wrrr.... tak więc czekam. Może jeszcze zdążę zrobić :) zobaczymy za dwa tygodnie :) swoją drogą czemu TAK szybko płynie czas co?

Na dworze tylko minu siedem stopni więc ... doprawdy malutko. Przechodziłam dzisiaj koło ogrodnika i już mi tęskno do obsadzania mojego mini ogródka. M. chce posadzić drzewka na działce. Hi hi... może i to dobrze bo zanim się wybudujemy to drzewka zdążą urosnąć. Choć nie wiem... chyba najpierw dom się buduje a potem ogród urządza?
Teraz czeka nas remoncik przedpokoju i pokoju dziecięcego. I jak tu urządzić pokój (jeden), nie za duży dla trójki mieszanego rodzeństwa? Zygzak i Hello Kitty? Matko jak to połączyć aby miało sens i jakiś kształt? I swoją drogą kasy nie za wiele wydać. Choć już widziałam rolkę tapety (fakt, że rewelacyjnej) za 198 złotych!!!
A mi się wydawało, że tapety za 58 zł są mega drogie. No cóż... nie mam pojęcia o cenach - rzeczywiście. Całe szczęście, że wykładziny zaczęli robić ładne i sensowne :)))
I tak całe życie... jak z łazienką skończyliśmy to teraz następne remonty nam w głowie :)

poniedziałek, 6 lutego 2012

Trochę smutno...

Ostatnie dni przynoszą wiele osądów, romzyślań, opinii ... i tak się zastanawiam czym my się różnimy od ludzi sprzed 200 - 300 czy 2000 lat kiedy wioska wydawała niepisany wyrok i kobietę (najczęściej), która dopusicła się jakiegoś przewinienia albo kamieniowano albo wypędzano. W najlepszym wypadku odsuwano się i nikt nie chciał mieć z tą osobą nic doczynienia.
Teraz też z tym, że pikanterii dodają media... i cąła sprawa nabiera rozgłosu i tempa.
Będąc na urodzinach bratanka oczywiście tematem numer jeden była sprawa z S. NA forach grzmi... Na FB - podpisywane są listy dotyczące wyroku dożywocia. Wszysycy WIEMY najlepiej JAK było, kto jest winien i co tak naprawdę się wyadrzyło.
Zastanawiam się JAK to się dzieje? Jak to możliwe, że MAMY monopol na wiedzę i prawdę?

To co się wydarzyło jest wielką tragedią. Dziecka, Matki, Rodziny... Ale na Boga gdzie my mamy prawo do osądzania, wystawiania wyroków? Bo to już nie tyle co nasze prywatne zdanie.... My naprawdę WIEMY co się wydarzyło i że TYLKO my mamy wiedzę tajemną. Społeczeństwo, gdzie większość z nas nazywa się katolikami. Wstyd... wstyd do prawdy.
Zawsze się zastanawiam przy takich wydarzeniach gdzie MY byliśmy kiedy tragedia dokonywała się ... w sercu dziewczyny, w sercu rodziny? Byliśmy obok i jak Big Brather przyglądamy się... z emocjami. Życie cudzym życiem.

Bark mi słów. Po prostu.... Widzimy tylko czarne strony u kogoś. A my sami -" czyści jak łza."

Niedzielne leniuchowanie

Oprócz spaceru w niedzielę zaliczyliśmy także i prace ręczne :)


Pamiętacie ze szkoły? Mielismy więc lekcję - roztwór nasycony i nienasycony :) i krystalizacja :))))) Nie wiem co z tego zrozumiały ale dzisiaj już są efakty w postaci kryształków soli na niteczce :))))


I w końcu mam czas aby lalkom porobić ubranka :) W końcu taka mroźna ta zima ....
Spódniczka, szaliczek i kapelusik :) Janko uparł się na buty... no cóż :) A kto powiedział, że siedzenie w domu z dzieckiem jest mało twórcze? Siedzę więc i myślę JAK zrobić BUTY na szydełku :)))))))

Zimowe inspiracje












piątek, 3 lutego 2012

Tajemnica rozwiązana :)

Stanisław kojarzy moją osobę z jedzeniem. Wyszłam dziś na 3 godziny i Staś grzeczniutki, milutki do Taty ... a jak mnie widzi to wszystko koajrzy mu się - MAMA da JEŚĆ.
Nakarmiony plackami (przez Babcię) dał mi dwie godziny luzu... po czym zaczął znów marudzić. Mama - DAĆ szybko jeść. Cokolwiek ma to oznaczać. Pierś, bananka, jabłuszko, parówkę, ciasteczko, kaszkę czy zupę...
JEŚĆ i to szybko :)
Stanisław Wielki Żarłacz :)

czwartek, 2 lutego 2012

Uwielbiam :)

Brakowało mi tego ... uwielbiam wieczory spędzane z dziećmi. Przez studia i frustrację spowodowaną czasem a raczje jego brakiem, egzaminami, zaliczeniami i uczeniem się wieczory były nie spełnieniem. Teraz mamy czas....
Mamy czas na bajki, czytanie, gadanie i gadanie... Dzieci uwielbiają rozmawiać .... wymyślają tematy (szczególnie Janek), robią poważne miny a ja rozkoszuję się tymi chwilami.
Największego Przeszkadzacza Wieczora odsyłamy w ręce Taty, który nie należy do Klubu Gadaczy a sami gadamy, przytulamy się i potem zasypiamy.
Dobrze, że te studia za mną... zabrały mi trochę czasu cennego dla dzieci i rodziny. Dobrze, że mam na tyle luzu teraz, że spokojnie mogę napisać pracę, pouczyć się w wolnych chwilach i obronić się na poczatku czerwca. I bez pośpiechu...
A na razie.... na topie piękne rosyjskie bajki :) Pięknie ilustrowane i śmieszne w narracji :) I dużo rozmów...
Wczoraj na przykłąd dowiedziałam się od Janka, że jak Marcysia była malutka to Janek BYŁ...
- Ależ Cię nie było Janku....
- Ależ BYŁEM.... tutaj schowałem się za łóżkiem :)

Drogie przyszłe Mamy i Tatowie :) obejrzyjcie sobie dokładnie łóżka, kanapy... może zobaczycie skryte tam za rogiem Wasze Pociechy :))))) Przyszłe Pociechy... Ja już obejrzałam dokładnie :D:D:D:D

środa, 1 lutego 2012

Dwa pierwsze kroczki :)

Nieśmiałe i bez wiedzy... Poszedł ... nagle i taknagle jak poszedł upadł na czworaki, gdzie czuje się bezpieczniej. Stój Stasinku - nie tak szybko... Matka posiwieje zbyt szybko ....


Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....